czwartek, 9 kwietnia 2015

8.

8 *oczami Harrego* 
Gotowy na wszystkie możliwe poświęcenia ruszyłem na poszukiwania dziewczyny.
Szedłem właśnie główna ulicą gdy nagle usłyszałem jakieś krzyki: 
- Ona jest moja! 
- Nie! Głupku! Ona jest nasza! 
- Stefan, co ty pierdolisz? 
- To co słyszysz kretynie. 
Pobiegłem w tamta stronę, chowając sie za drzewem. 
To byli dwaj starsi faceci. Pomiędzy nimi siedziała skulona dziewczyna. Patrzyłem tak dłuższa chwile, aż w końcu ja poznałem - to była Rose. Wszędzie poznałbym jej oczy i ten jej naszyjnik. Na moje nieszczęście w tym momencie zadzwonił mi telefon.
Szybko go wyłączyłem, ale tamci już mnie zobaczyli.
 Jeden z nich ruszył w moim kierunku, próbowałem uciekać. Jednak na próżno. Dogonił mnie... Dalej "urwał mi sie film". 
***
- Harry! Hej... Harry, obudź sie... Halo... To ja... - słyszałem jakiś głos, ale nie mogłem odpowiedzieć. Wiedziałem, ze był to głos mojej Rose
Po chwili poczułem jak ktoś dotyka mojej ręki. Dziewczyna usiadła obok mnie, a ktos inny zadzwonił po karetkę. Ta przyjechała dość szybko. 
Czułem jak wkładają mnie na nosze. Podnieśli mnie, wsadzili do jakiegoś gorącego pomieszczenia, pewnie do środka pojazdu. Na koniec usłyszałem tylko "Bedzie dobrze Harry, Kocham Cie" - Zamknęły sie drzwi karetki. 
*oczami Rose* 
- Moge jechać z państwem? - zapytałam ratowników. 
- Niestety nie. Nie mamy miejsca w karetce. Ale zabieramy pana na ul. Złotą 6. Proszę dojechać własnym transportem- ratownik był bardzo miły. 
- Dobrze, dziękuje. - ruszyłam w stronę przystanku... Ale niech mu sie nic nie stanie, proszę - zawróciłam i złapałam tego pana za ramie. 
- Będziemy walczyć, proszę pani - odpowiedział i odjechali. 
*** 
- Dzień dobry, ja szukam pana Harrego Lauren.
- Dzień dobry a kim pani jest? 
- Yyy... Jestem narzeczona. 
- Sala nr. 213 - odpowiedziała pani z uśmiechem.
 - Dziękuje bardzo - także sie uśmiechnęłam i ruszyłam na poszukiwania sali.
***
Powoli otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harrego podłączonego do miliona rożnych rurek i kroplówek.
Cała moja nienawiść do niego minęła w tym jednym momencie. Podeszłam do łóżka i delikatnie odłożyłam torebkę na kanapę stojąca po prawej stronie.  Podsunęlam sobie krzesło i usiadłam obok niego. Spał. Położyłam głowę na jego torsie i także zasnęłam. 


Następny rozdział pojawi sie w niedziele wieczorem, ponieważ wyjeżdżam ;) Dziękuje za wszystkie komentarze, fajnie, ze jesteście z nami :) <3

1 komentarz: